CZYŻBY POLSKA RULETKA?

We wspomnianym już artykule pt. „Szczęście może zawieźć” autorstwa pana Tomasza Talarczyka (Motor nr. 20/2006) czytamy, iż na drogach jednojezdniowych z utwardzonym poboczem jazda na trzeciego niesie za sobą wiele niebezpieczeństw i bywa też nazywana „polską ruletką”.

Czy rzeczywiście jest to polska ruletka?

Z szerokości drogi z utwardzonym poboczem wynika, iż mieszczą się na niej cztery pojazdy obok siebie. Dwa mogą jechać w jedną stronę, a dwa w drugą. I tak też droga ta jest generalnie pomyślana z zastrzeżeniem, iż samochody poruszają się dwoma środkowymi pasami, natomiast pasy zewnętrzne, czyli pobocza służą pojazdom powolnym jak ciągnik rolniczy, zaprzęg konny, rower, a także pieszym. Dodatkowo pobocze jest miejscem do zatrzymania się lub postoju (np. awaryjnego).

Jednak szerokość drogi to nie wszystko, bo istotną role odgrywa też tu oznakowanie poziome. Tak więc na osi jezdni występują linie oddzielające przeciwne kierunki ruchu. Natomiast od pobocza jezdne pasy oddziela linia krawędziowa szeroka (P-7a i P-7b).

Ustępowanie pojazdom szybszym poprzez częściowe lub całkowite przesunięcie się na pobocze jest rodzajem uprzejmości, zwłaszcza że są to najczęściej drogi o dużym natężeniu ruchu. Zdarza się to dość często, chociaż linia krawędziowa przerywana nie powinna być przekraczana, gdyż zasadniczo wjazd na pobocze ma służyć wyłącznie postojowi lub zatrzymaniu się.

Jeżeli jednak jakiś samochód jedzie wolniej niż większość pozostałych, to łatwiej jest mu jechać okrakiem po linii krawędziowej przerywanej, niż co chwila się usuwać pojazdom szybszym nadjeżdżającym z tyłu. Również wygodniej jest tak jechać z powodu pojazdów nadjeżdżających z przeciwka, gdyż zdarza się nierzadko, iż suną one osią jezdni służącej jako pas do wyprzedzania - z przeciwka, bo i im ktoś się usunął na ich (przeciwną) linię krawędziową. Bez wątpienia istotne jest patrzenie na pobocze przed siebie, by w sytuacji gdy ktoś lub cos na nim się znajduje, móc je opuścić dostatecznie wcześnie i wjechać na pas zasadniczy. Istotne w tym wszystkim jest posługiwanie się kierunkowskazami, a niekiedy w ruch wchodzą też długie światła...

W konsekwencji jazda okrakiem po lini krawędziowej przerywanej staje się normą na tego typu drodze. Jednak co dzieje się gdy ta zamienia się już w linię krawędziowa ciągłą?

Autor pisze między innymi, iż: „Na potępienie (i mandat) zasługuje również postępowanie tych kierowców, którzy widząc za sobą szybsze pojazdy, ulegle zjeżdżają na pobocze oddzielone linią krawędziową ciągłą i w ten sposób sami wręcz zachęcają do ich wyprzedzania”. Bez wątpienia racja.

Jednak wizualna różnica pomiędzy linią krawędziową przerywaną (P-7a), a linią krawędziową ciągłą (P-7b) nie jest duża. Biorąc pod uwagę psychologię percepcji, ta przerywana już przy spojrzeniu z dalszej perspektywy niewiele różni się od linii ciągłej. I w efekcie linia krawędziowa przerywana, która zmienia się nagle w linię ciągłą, nie dla każdego kierowcy (gdzie ważniejsze jest to, co się dzieje na drodze - zwłaszcza gdy jest wyprzedzany przez kilka samochodów) jest sygnałem łatwo zauważalnym, a zarazem wystarczającym bodźcem wizualnym, nakazem do opuszczenia pobocza. Tak więc problem tkwi również w oznakowaniu poziomym...

Trudno tu w prosty sposób wypunktować błędy w oznakowaniu. Również trudno wyszczególnić wszystkie psychologiczne uwarunkowania powodujące, iż kierowcy właśnie tak jeżdżą. Nie mniej fakt jest faktem, a zwyczaj wyprzedzania na trzeciego jest codziennością na tego typu drodze, mimo iż w niektórych sytuacjach stwarza to zagrożenie. Jednak z drugiej strony nie tylko o oznakowanie tu chodzi.

Poniżej załączamy cztery zdjęcia z dróg w Grecji, gdzie również na drodze jednojezdniowej z poboczami utwardzonymi jeździ się identycznie jak w Polsce. Tak więc również droga taka bywa traktowana chwilami jako droga o dwóch pasach ruchu, chwilami jako o trzech (wtedy jeździ się okrakiem po liniach poziomego oznakowania), a kiedy indziej jako droga o pasach czterech.

Otóż niejeden stwierdzi, iż właśnie brak zdyscyplinowania kierowców w stosunku do oznakowania poziomego, podobnie jak w Polsce, jest zapewne przyczyną równie wysokiej śmiertelności na drogach Grecji.

Takiej interpretacji jednak zaprzeczą poniższe zdjęcia prezentujące drogi w Szwecji, gdzie na drodze o takich samych parametrach, czyli na jednojezdniowej z utwardzonymi poboczami jeździ się podobnie jak w Polsce, czy w Grecji. A dobrze wiemy, iż bezpieczeństwo na szwedzkich drogach jest jednym z najwyższych.

Można by więc wnioskować, iż to rodzaj drogi powoduje, że kierowcy traktują tę jezdnię raz jak o dwóch pasach, raz jak o trzech, a raz jak o czterech. Więc może problem nie tyle tkwi w złych zachowaniach kierowców, ale w tym, że sama droga (czyli inżynieryjne rozwiązanie), powoduje właśnie takie, a nie inne zachowania kierowców. I chyba potwierdza to identyczny styl jazdy w różnych krajach. Zarówno w tych mało bezpiecznych jak Polska, czy Grecja, jak i w tych bezpiecznych jak Szwecja.

To tyle o samym rodzaju drogi. Oczywiście jesteśmy świadomi pominięcia w niniejszych rozważaniach bardzo istotnego szczegółu dla bezpieczeństwa użytkowników drogi, iż w polskich realiach niejednokrotnie brak dróg lokalnych powoduje, że na poboczu poruszają się większe ilości zaprzęgów konnych, ciągników rolniczych, rowerów, czy pieszych. Ale to już nieco odmienny temat...

[październik 2007]

  następny...