BRAK PIERWSZEŃSTWA

Znak drogowy „skrzyżowanie dróg” (A-5) jest znakiem, który zanikł z polskich dróg. Wtajemniczeni twierdzą, iż można go przykładowo znaleźć w wielu miejscach jednej z warszawskich dzielnic i jak to z prawa wynika nie ustala on drogi podporządkowanej i głównej na skrzyżowaniu, lecz narzuca pierwszeństwo z prawej. Również w niektórych miejscowościach można napotkać sporo skrzyżowań bez oznakowania (ustalenia pierwszeństwa), a więc są to skrzyżowania gdzie także obowiązuje pierwszeństwo z prawej.

W przeciwieństwie do powyższych stwierdzeń istnieją rozległe rejony kraju bez tego znaku, a zatem i rozliczni kierowcy, którzy znaku „skrzyżowanie dróg” (A-5) nie widzieli od lat, a nawet od wielu lat. Czy ten znak zaniknął, czy go wycofano, czy można go gdzieś napotkać? Bez wątpienia można się na niego natknąć i to zapewne prędzej za granicą, gdzie nawet na w miarę ważnych skrzyżowaniach ustala pierwszeństwo z prawej (zdjęcie powyżej).

Ale czymże jest pierwszeństwo? Prawo o ruchu drogowym nie definiuje pierwszeństwa, lecz „ustąpienie pierwszeństwa”. Jest to: „powstrzymanie się od ruchu, jeżeli ruch mógłby zmusić innego... do zmiany kierunku lub pasa ruchu albo istotnej zmiany prędkości...” (Art. 2. 23).

Więc jak to jest pierwszeństwem? Otóż istnieją trzy jego podstawowe rodzaje. Pierwszym, a zatem tym najbardziej podstawowym będzie „pierwszeństwo naturalne”, pierwszeństwo niejako intuicyjne, które wynika z budowy oraz z funkcji poszczególnych, schodzących się dróg. O takim rodzaju pierwszeństwa możemy mówić gdy jedziemy drogą zmierzającą prosto, a nie odchodzącą w bok prostopadle, czy też ukosem. Podporządkowanymi będą więc wszelkie drogi boczne, nawet te o identycznej, czy większej szerokości. A tym bardziej drogi węższe i dotyczyć to również będzie dróg gruntowych, dojazdów do parkingów, czy posesji itp.

Do tej samej kategorii pierwszeństwa zaliczymy również drogę szerszą, a zatem bardziej widoczną, czyli jakby z natury główną. Tak więc droga z pierwszeństwem naturalnym będzie miała cechy, które wizualnie określą jej priorytet (dotyczy to również nawierzchni) i będą zapraszały, by czuć się na niej jak na tej ważniejszej, tej głównej. Częstym do tego wizualnym potwierdzeniem bywa większy ruch pojazdów na takiej prostszej, bądź szerszej drodze.

Drugi rodzaj pierwszeństwa jest umownym. Po prostu umawiamy się i na ogół sankcjonujemy to prawem, iż nadjeżdżający z prawej strony będzie przejeżdżał pierwszy (w krajach o ruchu lewostronnym pierwszeństwo ma nadjeżdżający z lewej).

I wreszcie ostatnim rodzajem pierwszeństwa jest pierwszeństwo oznakowane. Wjazd z drogi podporządkowanej będzie sygnalizowany takim to a takim znakiem, a z kolei inny znak oznajmi nam fakt, iż jedziemy drogą główną. Jakie znaki zostaną zastosowane, to również zależy od umowy, czyli od przyjętych w danym kraju sposobów oznakowania.

Zauważyć jednak należy, iż ani pierwszeństwo z prawej (umowne), ani pierwszeństwo naturalne (wizualnie narzucające się jako oczywiste) nie wymagają oznakowania. Gdy oznakowania nie ma, to w konsekwencji nie trzeba go przestrzegać, ani też zwracać na nie uwagi. Wystarczy przestrzegać reguł...

Oczywiste, iż aby uzyskać optimum na drodze nie da się oznakowania uniknąć. Pominąwszy pytanie jakie to powinny być znaki, to należy stwierdzić, iż wprowadzanie oznakowania ustalającego pierwszeństwo powinno być stosowane jedynie tam, gdzie inaczej (ze względu na potrzeby) się nie da. Jednak realia na polskich drogach są nieco inne. Otóż przez wiele lat konsekwentnie zmierzano, aby pod pretekstem płynności ruchu ustalać na wszystkich skrzyżowaniach pierwszeństwo przejazdu przy pomocy znaków. Trudno dziś oceniać na ile te tendencje wynikały z troski o płynność ruchu, a na ile chodziło o „wyrobienie normy”, co dziś raczej nazwiemy „przerobem blachy”. Fakty jednak są bezsporne, bowiem co czwarty wypadek ma związek z brakiem ustąpienia pierwszeństwa...

Przykładów w nadgorliwości w oznakowaniu można by mnożyć. A oto jeden z nich, ustalający oznakowaniem pierwszeństwo na zasadach przeciwnych pierwszeństwu naturalnemu, bądź umownemu.

Otóż ulica na wprost jest ślepą i prowadzi zaledwie do dwóch, czy trzech bloków mieszkalnych oraz na parking dla około dwudziestu samochodów. Jest niewątpliwie szersza, ma jednakową nawierzchnię i prowadzi prosto. W przeciwieństwie do niej ulica w bok, o wiele węższa dołączająca się pod skosem i o innej nawierzchni prowadzi do kilku bocznych uliczek ze sporą ilością domów i do kilku ważnych instytucji. I jak się można domyśleć jeździ nią o wiele więcej samochodów, niż tą na wprost. I również z tych to powodów została ona oznaczona jako ulica główna - co widać po oznakowaniu na zdjęciu.

Jednak oznakowanie przeczy wizualnym parametrom tego skrzyżowania. Ulica główna jest węższa, ma odrębną nawierzchnię i odłącza się pod skosem. Praktycznie nie ma w tym miejscu wypadków z powodu małej prędkości, jaką zazwyczaj przejeżdżają przez to skrzyżowanie samochody. Jednak bardzo często znak „ustąp pierwszeństwa” (A-7) nie jest dostrzegany i nie rzadko dochodzi do wymuszania pierwszeństwa (przez jadącego na wprost).

Podsumowując, reguły pierwszeństwa są pozornie proste. Gdy oznakowanie tego nie reguluje, to obowiązuje pierwszeństwo z prawej. Jednak praktycznie w naszym kraju zawsze oznakowanie jest i w sumie raz jest pierwszeństwo z prawej, a raz z lewej. A do tego jeszcze nieraz i z prawej i z lewej i z przeciwka...

W krajach gdzie pierwszeństwo z prawej jest faktycznie stosowane, również i na skrzyżowaniach o ruchu okrężnym, kierowcy mają silny nawyk ustępowania nadjeżdżającemu z prawej. Niestety u nas z tym nawykiem jest raczej kiepsko. Bo raz ustępujemy nadjeżdżającemu z prawej, a raz z lewej i bardzo często na zmianę.

Co z tego wynika? Otóż można pokusić się o stwierdzenie, iż praktycznie na polskich drogach coraz większą rzeszę kierowców oducza się stosowania pierwszeństwa z prawej. W przytłaczającej większości sytuacji są prowadzeni oznakowaniem „za rączkę”. W konsekwencji brak wyraźnego pierwszeństwa... Ponadto w wielu momentach nie serwuje się im jednoznaczności, nierzadko ogołaca się ich z logiki, a nawet ze zdrowego rozsądku...

Małym pocieszeniem może być fakt, iż coraz więcej kierowców wyrabia u siebie poczucie kultury na drodze i w wielu momentach dochodzi do udzielania pierwszeństwa... cóż, wbrew oznakowaniu. Jednak kultura kierowców nie zastąpi braków kultury (tak, kultury!) w tworzeniu prawa i jego stosowaniu.

[marzec - kwiecień 2007]

  następny...