USTĄP PIERWSZEŃSTWA NIE USTĘPUJĄC

Znak „ustąp pierwszeństwa” (A-7) postawiony przy prawym pasie nakazuje ustąpić pierwszeństwa. Jednak w sytuacji przedstawionej na zdjęciu mamy do czynienia ze zbliżeniem się dwóch pasów ruchu, które są niezależne. Pasy ruchu zbiegają się, ale nie stapiają ze sobą - nie łączą się w jeden pas. One ustanawiają tylko jedną jezdnię i biegną równolegle obok siebie. Tak więc nie ma powodów do ustąpienia pierwszeństwa.

Gdyby geometria drogi była inna, a zbiegające się pasy łączyły w jeden bez wyraźnego zaznaczenia, który pas pozostaje, a który się wtapia w sąsiedni, to pierwszeństwo należałoby raczej do tego „nadjeżdżającego z prawej”. Można by też jeden z tych pasów uczynić ważniejszym, a drugi mniej...

Jednak jezdnia jest jaka jest, a jadący prawym pasem nie ma nawet podstaw prawnych, ani logicznych, ani nawet możliwości, aby komukolwiek ustępować. Zwłaszcza, iż pasy przez jakiś czas jeszcze są rozdzielone ciągłą linią. Przecież od zbiegu obu pasów są one równorzędne i od tego miejsca obowiązuje zasada, iż kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać...

Więc skąd się wziął ten znak? Czego mógłby być następstwem?

Otóż dwa pasy pojawiające się na powyższym zdjęciu są wynikiem uprzedniego skrzyżowania o ruchu okrężnym, którego schemat zapowiada zaprezentowana obok „tablica przeddrogowskazowa” (E-1). Czerwonym kółkiem zaznaczyliśmy miejsce zbiegu (pokazane na zdjęciu) omawianych tu pasów ruchu. Wynika z tego, iż lewy pas bezpośrednio wychodzi z ronda, natomiast prawy stanowi skręt w prawo z całkowitym ominięciem tegoż ronda.

Można by więc utrzymywać, iż lewy pas, co to dopiero wyłonił się ze skrzyżowania o ruchu okrężnym, wciąż jeszcze do niego należy i z tego to powodu ma pierwszeństwo... Czyżby?

Przecież tylko wtedy, gdyby to pasy ruchu łączyły się w jeden pas tak, jak to przedstawia tablica powyżej, to omawiany tu znak miałby uzasadnienie. Prawy pas ruchu musiałby fizycznie wnikać w pas opuszczający rondo. Jest to możliwe jedynie zimą, gdyby przy dużym opadzie śniegu pług odgarnął wyłącznie jeden pas ruchu... Czyżby możliwe?

Podsumowując, szukanie odpowiedzi na pytanie skąd wziął się ten znak nawiązuje raczej do śledzenia procesów myślowych, czy projektowych, których najprawdopodobniej nie było. A znak pewnie ustawiono „na wszelki wypadek”. Stoi już dobrze ponad rok, a i tak nie wiadomo czemu służy. Bez wątpienia dewaluuje swoje znaczenie.

[październik 2006]


Mniej więcej pod koniec kwietnia 2008 roku znak ten zniknął. Można się zastanawiać kto go zdjął, bowiem słupek pozostał. Gdyby go zdemontowały służby miejskie, to najprawdopodobniej słupek również zostałby usunięty. A może znakiem tym (po prawie trzech latach) zajął się ktoś prywatnie, ba wręcz samowolnie, z „obywatelskiego” poczucia porządku?

[lipiec 2008]

  następny...