ZNAKI CZY NIE ZNAKI

Prezentujemy zestaw kilku drogowych pseudoznaków, które ustawiono w promieniu zaledwie kilkudziesięciu metrów od siebie. Umieściła je jedna firma broniąc się przed samochodami parkującymi w rejonie jej działania.

Czy są to znaki drogowe? Czy zastosowanie się do nich jest wymagane prawem?

Przecież w obowiązującym kierowców "Rozporządzeniu w sprawie znaków i sygnałów drogowych" znak B-36 „zakaz zatrzymywania się” mieści się w grupie znaków zakazu, jest znakiem okrągłym i nie występuje na żadnym tle, na żadnej tablicy.

Symbolika samego znaku jest rozpoznawalna, ale reszta nie mieści się w prawnej konwencji.

Pikanterii dodaje fakt, iż każda z tych tablic (niby znaków) jest w innych proporcjach i w innym kolorze. A więc zakaz zatrzymywania się na zielonym, na niebieskim, na granatowym, na białym. i jeszcze tabliczka pod znakiem jest czerwona...

Dlaczego każdy z tych znaków został jakoby specjalnie opracowany w innej kolorystyce i na innym tle. Może by było "atrakcyjniej"?

Smutne, bo w rzeczywistości są to znaki z cyklu: "Nauka lekceważenia znaków".

Frywolne szafowanie symboliką znaków drogowych, symboliką która uczestniczy w zapewnieniu bezpieczeństwa na drogach, jest spłycaniem jej znaczenia. To kolejny "fachowy" wzór do naśladowania przez inne firmy. To kolejny przyczynek do degradacji elementów naszego systemu oznakowania.

Skąd to się bierze?

Zarówno z błędów naszego prawa, jak i z fałszywie pojętego wolnego rynku, na którym każdy - dosłownie każdy może być współautorem oznakowania dróg.


[kwiecień 2006]

  następny...