ZIELONYM DZIECIOM

„Kierowcy - dzieciom”, tak są sygnowane tabliczki pojawiające się na słupach sygnalizatorów świetlnych przy przejściach dla pieszych, na których napis głosi: „Na zielonym dajesz przykład dzieciom”. Inicjatorem jest Fundacja Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach Drogowych z Poznania, a celem tej akcji (cytujemy): „poprawienie bezpieczeństwa dzieci oraz zapobieganie wypadkom na przejściach”. Bez wątpienia idea bardzo pożyteczna. Przyglądając się jednak tabliczce i miejscom gdzie ona występuje, nasuwają się wątpliwości.

Otóż tabliczka jest umieszczona przy sygnalizatorach świetlnych po drugiej stronie jezdni, a więc w rejonie gdzie stojąc spoglądamy na światło czerwone i oczekujemy by móc przejść przez jezdnię. Możliwość przeczytania treści na tabliczce zależy od sprawności naszego wzroku i od dystansu jaki nas od niej dzieli, a zazwyczaj mamy do czynienia z jezdnią o szerokość dwóch do pięciu pasów ruchu. Tak więc w niektórych przypadkach jest to dość daleko, a dostrzeżenie zawartości tabliczki może być problematyczne.

Jeżeli tabliczki nie widzieliśmy i nie wiemy o co chodzi, to w pierwszej kolejności przeczytamy napis: „zielonym DZIECIOM”. Przy węższej jezdni, albo w trakcie przechodzenia przez przejście doczytamy nieco więcej, a więc: „ZIELONYM DAJESZ PRZYKŁAD DZIECIOM”. Niestety wciąż komunikat będzie niezrozumiały, albo wręcz absurdalny. Dopiero gdy ostatecznie dostrzeżemy malutkie „Na” nad słowem „zielonym”, komunikat będzie miał postać: „NA ZIELONYM DAJESZ PRZYKŁAD DZIECIOM”.

Czy jest to komunikat czytelny i oczywisty? Serwowanie pieszemu intrygującego tekstu podczas przechodzenia przez przejście dla pieszych jest dyskusyjne, a nawet ryzykowne. Może odciągać jego uwagę od tego co się na przejściu dzieje. Choćby od sprawdzania kątem oka, czy jakiś kierowca nie zapędza się wjeżdżając na przejście zajęte przez pieszych.

Zapewne myśl jaką inicjator chciał przekazać pierwotnie pieszym brzmiała: „PRZECHODZĄC NA ZIELONYM ŚWIETLE DAJESZ DOBRY PRZYKŁAD DZIECIOM”. Jest to werbalne sformułowanie komunikatu, który w tej sytuacji jest istotny. Z tego zdania wyrzucono kilka słów, przypadkowo zróżnicowano wyrazy wielkością czcionek oraz dodano niezbyt czytelny piktogram. Amatorskie opracowanie graficzne, a zwłaszcza typograficzne poczyniło w tym komunikacie kolejne, wręcz absurdalne skróty aż do sygnału „zielonym DZIECIOM”.

Tabliczka powinna być zrozumiała na pierwszy rzut oka, czyli przy pierwszym spotkaniu z komunikatem - co jest bardzo ważne zwłaszcza w takich kwestiach jak bezpieczeństwo na drodze, a co za tym idzie nadrzędnym celem winna być dostrzegalność, a potrzeba uczenia się, domyślania się treści - zredukowana do minimum.

Oczywistym jest, iż jeżeli ktoś zapoznał się już z istotą komunikatu z tabliczki, zrozumiał go oraz zapamiętał, to przy powtórnym jej zobaczeniu będzie wiedział o co chodzi. Jednak mnożenie różnorodnych komunikatów wizualnych, a zatem brak ich spójności jest przyczynkiem do dalszej degradacji oznakowania dróg. Wśród informacji dotyczących pieszego napotykamy bardzo różne komunikaty, a przecież pieszy nie koniecznie musi być obeznany z różnorodnym oznakowaniem. Można oczywiście napisać prawie że dowolny tekst, załączyć jakiś pokrewny rysunek i uczyć wszystkich, iż chodzi nam o to, czy o tamto. Dobrze pomyślana tabliczka winna być jednak maksymalnie komunikatywna i spójna z systemem znaków. W języku wizualnym, który ma się przyczynić do podniesienia bezpieczeństwa na polskich drogach rodzaj działania wymagający wprzódy „rozszyfrowywania komunikatu” i uczenia się go jest mało skuteczny i nieprofesjonalny.

Podstawowym błędem omawianej tu akcji był fakt, iż najpierw sformułowano komunikat w języku werbalnym, a potem zlecono „przetłumaczenie go” na język wizualny. Formułowanie słowne to tylko część zadania. Zasadnicza praca polega na skutecznym przekładaniu idei na język graficzny, gdzie nierzadko werbalne sformułowania muszą ulegać modyfikacjom z równoczesnym ich interpretowaniem na język wizualny, na język znaków, by idea była czytelna - komunikatywna. Możliwa do odkodowania wręcz natychmiast!

Dodatkową kwestią jest zastosowany rysunek (piktogram). Pytanie dlaczego jest on zupełnie obcy dla języka znaków drogowych. Przecież postacie mogłyby nawiązywać do idącego, zielonego człowieczka z „sygnalizatora dla pieszych” (S-5), albo do dziewczynki ze znaku „Agatka”, czyli do postaci z „tabliczki wskazującej, iż przejście dla pieszych jest szczególnie uczęszczane przez dzieci” (T-27). Po co tworzyć nowe elementy wymagające uczenia się?

Dotychczas zainstalowano 1.200 takich tabliczek w kilkunastu miastach, a w przyszłym roku przewidziano następne 15.000. Na stronie internetowej opisującej inicjatywę pojawiają się same przychylne komentarze. Niemniej płyną one od osób, w tym od dzieci, które już z tabliczką się zaznajomiły. Na ile spełni ona swoją funkcję, mimo iż nie wzięto pod uwagę psychologii spostrzegania przy jej projektowaniu? Przecież dla każdego nowego odbiorcy istotna jest czytelność całego komunikatu, a więc ostatecznej interpretacji graficznej.

Tak więc akcja choć w zamyśle wartościowa, to efekt końcowy nieco chybiony. A jak taka tabliczka powinna wyglądać? Odpowiedzi na to pytanie nie udzielimy w ciągu kilku minut, choćby nawiązując do porzekadła „Co tanie to drogie”...

.

  powrót do galerii