ZNAKOWE ZAPRZECZENIA

Zestawy znaków, które sobie przeczą wcale nie występują rzadko na naszych drogach. Jeden z częściej spotykanych zestawów zaprzeczeń dotyczy znaków mówiących o możliwości parkowania, lub jej braku.

Otóż równoczesne eksponowanie „zakazu zatrzymywania się” (B-36) oraz „parkingu” (D-18) jest bez wątpienia sprzeczne z językiem wizualnym, z jego precyzją i jednoznacznością. Uściślenia małym tekstem na tabliczkach, iż jeden z tych znaków obowiązuje w jakimś okresie czasu, podczas gdy drugi nie - jest rodzajem prawnych łamigłówek zaprzeczających istocie oznakowania.

To tak jakby wywiesić równocześnie na drzwiach sklepu napisy „otwarte” oraz „zamknięte”, a dopiero potem dodatkowymi komunikatami (zwykle mało czytelnymi) wyjaśniać szczegółowo kiedy otwarte, a kiedy zamknięte. W sytuacjach takich zaprzeczeń jedynie praktyczną informacją dla kierowcy jest fakt, iż inne samochody stoją w tym miejscu (zaparkowały), lub że ich tu nie ma - i wtedy przypuszczalnie zakaz obowiązuje.

Odmiana zestawu wspomnianych wyżej znaków występuje też często w towarzystwie (nierzadko mało czytelnej) tabliczki z napisem „koniec” (T-3a).

Następna nieścisłość wynika przy okazji (nazwanych przez nasz serwis) „parkingów branżowych”, to jest parkingów zarezerwowanych, czyli przeznaczonych wyłącznie dla jakiejś, często wąskiej grupy użytkowników, np. dla ZPT (Zrzeszenie Prywatnego Transportu).

Kolejne zestawy oznakowania dotyczą stref z ograniczonym wjazdem, na ogół opatrzone „zakazem ruchu w obu kierunkach” (B-1) z zastrzeżeniami kogo nie dotyczy itp., czy też z ograniczonym parkowaniem, a oznakowanie „strefa parkowania” (D-44) w zestawieniu z „zakazem zatrzymywania się” (B-36) wręcz swoją absurdalnością rozśmiesza...

Wątpliwości również budzą zestawy oznakowania pionowego zakazującego zatrzymywania się, postoju, czy też wyznaczających miejsca postojowe z równoczesnym oznakowaniem poziomym.

Ze sytuacji na zdjęciu obok wcale nie wynika jednoznacznie gdzie można się zatrzymać, a gdzie nie. Z jednej strony przerywana pozioma linia wygląda na „linię wyznaczającą pas postojowy” (P-19), a z drugiej na początku tej ulicy mamy „zakaz zatrzymywania się”. Dodatkowo kilka metrów dalej jest znak „parking” (D-18), który jednak - co wynika z przestrzennej sytuacji, dotyczy wnęki z miejscami postojowymi. Z kolei pytanie, czy linia wyznaczającą pas postojowy, de facto blokująca możliwość wjazdu (wyjazdu) na miejsca oznaczone znakiem „parking” ma rację bytu. A może to oznakowanie pionowe jest bez sensu? A może kto inny wprowadzał oznakowanie poziome, a kto inny pionowe - nie patrząc na to co już jest?

Poza omówionymi powyżej przykładami w kwestiach parkowania istnieje jeszcze kilka innych grup zestawów oznakowań, w których zaprzeczanie sobie również nie jest rzadkością.

I tak jedna z grup pojawiających się na naszych drogach zaprzeczeń dotyczy skrzyżowań, której konsekwencje mogą być poważne, bowiem nierzadko skutkują kolizją, a niekiedy i wypadkiem.

Chodzi tu o taki rodzaj oznakowania, który przedstawia pierwszeństwo na skrzyżowaniach, gdzie równocześnie jest eksponowany znak ostrzegawczy dotyczący skrzyżowania wraz z poniżej umieszczaną (niestety nagminnie) „tabliczką wskazującą rzeczywisty przebieg drogi z pierwszeństwem przez skrzyżowanie” (np. T-6a itp.). Problem w tym, iż znak wskazuje inny kształt skrzyżowania, a tabliczka pod nim inny, zatem takie znaki oraz pod nimi umieszczane tabliczki sobie przeczą - w języku wizualnym oczywiście, ale nie należy zapominać, iż do takiego to języka właśnie należą znaki drogowe.

[kwiecień 2008]

  następny...